poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Koniec...



Hahaha....
Może wyda się Wam to baaardzo dziwne, ale wróciłam do Warszawy, otwieram lodówkę i...
Nie mam cytryny.
A nie chciałam robić takiego jak z motylem, że narysowałam na kartce.
Tak więc chyba muszę zakończyć zabawę z BLS. 
Ale i tak się cieszę, że wytrwałam aż do 27 sierpnia, bo nie przypuszczałam, że uda mi się zrealizować wszystkie tamte tematy.
Zabawa była przednia, bardzo Wam wszystkim dziękuję :))


A żeby nie było pusto to dodam kilka zdjęć z "wyprawy" do tego mojego ukochanego Parku Skaryszewskiego :)


Na pierwszy ogień Operetta :P



I trochę się pobawiłam w Picasie...
Nie wiem, może źle oceniam swoją "pracę", ale nawet dość mi się podobają te zdjęcia :P
Zwłaszcza zdjęcie mostku.
I żeby nie było, na pomniku to nie krew O.o 





Och, jak romantycznie.
Rzygam tęczą.
Ale nie mogłam się powstrzymać :P




Trochę "vintydżu" :PP






To tyle...

piątek, 24 sierpnia 2012

Dzień dwudzesty czwarty - drzewo.



Zdjęcia robione daawno temu, tak jak do tematu "woda".
Co najlepsze, to robiąc je tak się skupiłam, że nie zauważyłam pana siedzącego na ławeczce za mną.
Trochę mi się głupio zrobiło, nie powiem.
Ale później przestałam już się kompletnie przejmować ludźmi :D 





czwartek, 23 sierpnia 2012

środa, 22 sierpnia 2012

Dzień dwudziesty drugi - koło + nadrabiam.



A więc oto zdjęcie do dzisiejszego tematu :

Ghoulia wcale nie miała wylądować w wodzie...
Ale jak już spadła, to to wykorzystałam :PP
Początkowo miała siedzieć tylko na tym kole, no ale...
BTW. Irytują mnie brzozy sąsiadów -.- Pełno tego dziadostwa mam w basenie.




+ Zapałki


i...
zboże.

Czyli Operetta piecze ciasto. 
A ciasto powstaje z mąki, no a mąka...
To już chyba każde dziecko z przedszkola wie :P



Uffff....

wtorek, 21 sierpnia 2012

Woda.


Wiem, miałam dodać zdjęcia do poprzednich dwóch tematów, ale nie wyrobiłam się z czasem, bo pojechałam na zakupy i w ogóle, i w ogóle...

Obiecuję, że dodam jutro jak najwcześniej się da.

 A żeby chociaż trochę się zrehabilitować dodam zdjęcie do dzisiejszego tematu, zrobione daawno temu, w moim ulubionym Parku Skaryszewskim, przy moim ulubionym wodospadziku.




Wybaczcie mi.... :)

A no i cieszę się, że kocia bluza się podoba :)
Ja już wynalazłam taką w ludzkim rozmiarze a www.papercats.pl
w zakładce "Bluzy", oczywiście :P
Cena straszy, przynajmniej mnie, ale podobno warto, bo jest cieplutka, nie niszczy się etc.
Także, jak wrócę do Warszawy to zamawiam i będę się w niej grzać w długie zimowe wieczory ^^


Leigh.



Powiem Wam, że mój telefon robi całkiem dobre zdjęcia, więc zaraz biegnę nadrobić te dwa tematy :D
Wieczorem dodam kolejnego posta ;)


A teraz pokażę Wam co uszyłam dla tej wielkiej panny ;D







Tak, uszyłam bluzę z kocimi uszami :D
I jestem z niej dumna jak paw :P


 





Pod bluzą Leigh ma koszulkę. Niestety, beznadziejnie się układa ,bo jest z rękawkami...
 Ogólnie to jest bardzo luźna.

 





I do tego wszystkiego jeszcze spodnie, których jakoś specjalnie nie będę prezentować, bo nie ma sensu :P 
Bardzo zwyczajne.

 




I to by było na tyle z mojego "chwalenia się" :P
I muszę Wam też powiedzieć, że mimo, iż jestem zakochana w Monsterkach, to Leigh jest chyba moją ulubienicą...
Nie wiem, może dlatego, że tak dobrze mi się dla niej szyje, może dlatego, że świetnie pozuje... 
 




+ Moja kochana AMARET! 
Napisałam już esemesa o północy, napisałam to też na fejsbuniu, ale tutaj też muszę...

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!! :*****


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Przepraszam.


Niestety, chyba muszę zakończyć zabawę w BLS.
Aparat się zbuntował i przestał działać.
Tzn działa, ale obiektyw mi się nie chowa, a co za tym idzie?
Wyświetla się komunikat i ni ch*uja.
Nawet nie dam rady przerzucić zdjęć na kompa!
Jestem tak zdenerwowana, że bez kija nie podchodź.
Jeszcze raz przepraszam.
Teraz z tatą go rozkręciłam i zobaczymy. Jak się uda naprawić, to dodam zdjęcia w późniejszym terminie.
Mam nadzieję, że się nie gniewacie....
Jeszcze raz przepraszam!

sobota, 18 sierpnia 2012

Dzień osiemnasty - róż.



A dzisiaj daaawno nie pokazywana, niepowtarzalna - Glam.










To tyle w temacie różu :P


A teraz jestem sobie w Krakowieee ♥
No dobra, koło Krakowa.
Ale powiem Wam, że teraz, jak mieszkam na stałe w Warszawie, to cieszy mnie wszystko, co mogę znaleźć tutaj... Nawet każdy pagórek... No bo w stolicy płasko....
A jednak jak mieszkałam tutaj przez 12 lat to się przyzwyczaiłam.
Tak więc teraz, przez caluutki tydzień promieniuję szczęściem :P
 

Miłego weekendu życzę ;)

czwartek, 16 sierpnia 2012

Dzień szesnasty - gra.



~~~~ 

Pewnego popołudniowego dnia...




Spectra - Zagrajmy może w coś, skoro wszyscy się nudzimy...


Claw- Nie wiem jak wam, ale mi się całkiem fajnie leży...


S- No jasne, że fajnie, skoro zajęłaś sobie całą kanapę!
(tutaj włączyłam sztuczne oświetlenie, bo za bardzo mi się zdjęcia rozmazywały...)


C- Masz z tym kochana jakiś problem?


S- Tak! Też bym chętnie sobie poleżała!


C- Spectro, skoro Fashionistki i Leigh poszły sobie na zakupy, to ja korzystam.
Ciągle one zajmują kanapę. Mi też się coś od życia należy.
Zrozumiałaś?


C- Dziękuję.


Ghoulia- *wzdycha* A ja nie powiem, też mi całkiem wygodnie...


G- To w co zagramy? 
Macie jakieś pomysły?


C- Tak, ja mam.


C- Zagrajmy w lalkowe kręgle, z tobą, Ghoulio, w roli kuli.
Co ty na to?


C- Dajcie w końcu pospać...


Operetta - To może... Zagrajmy w kalambury? Albo... w "jaka to melodia" ? 


S- Nie... Tylko nie w tego typu gry...


G- To może coś zespołowego?


Jackson - W kosza! Albo siatkówkę... Albo piłkę nożną!


C- Jak się zdecydujecie to dajcie znać.
Ja tym czasem zagram w "jak szybko dam radę zjeść ciastko".



O- Claw, jak skończysz, to od razu możesz zagrać w "jak szybko potrafię zamiatać".



Koniec...
~~~~