wtorek, 23 kwietnia 2013

Cmentarz Żydowski.

W niedzielę postanowiłam, że wybiorę się (w końcu, bo planowałam to od jakiś dwóch miesięcy, jak nie więcej....)
na Cmentarz Żydowski.
Po ok godzinie jazdy pociągiem, przez całą Warszawę, dotarłam do Otwocka.
Po około 15 minutach opuściłam teren tego miasta (dobrze, że wydrukowałam sobie mapkę, bo bym nie miała pojęcia gdzie iść chyba xd) i zaczęłam iść drogą, wzdłuż której ciągnął się przepiękny las ^^
Następnie musiałam wejść w ścieżkę (gdzieś w internecie przeczytałam, że to szlak rowerowy...) i ruszyłam przez laaaas. 
Uwielbiam lasy. Czuję się w nich jak w domu... 
No, i tak po około 40 minutach (może trochę przesadzam, nie wiem, nie patrzyłam na zegarek :P) dotarłam. 

Cmentarz został zdewastowany przez Niemców w czasie II Wojny Światowej, dlatego tak przykuł moją uwagę. Wszędzie, gdzie by nie spojrzeć, są powywracane, połamane nagrobki, albo raczej macewy jak to mówią Żydzi. Z resztą sami zobaczcie:









Żeby nie deptać po macewach trzeba się nieźle naskakać gdzieniegdzie. 
Niektóre są nawet ukryte pod liśćmi. 



Można też znaleźć dość dobrze zachowane groby.
Ten Pan poniżej miał szczęście, że zmarł jeszcze przed wojną.
Artysta muzyk, 77 lat.


Motyw złamanego, powalonego drzewa symbolizuje, że ktoś zmarł młodo, niespodziewanie.
Przynajmniej tak wyczytałam w internecie :P


A z kolei dłonie znajdują się na grobach osób pełniących posługę w synagogach.
Osobiście znalazłam tylko taki jeden, ale nie obejrzałam wszystkich, bo teren cmentarza zajmuje 
ok. 1,86 ha, a macew jest od groma.


Teraz troszkę bardziej klimatycznie...



Tak to wygląda zaraz po dotarciu na miejsce... Kiedyś było więcej drzew ale wycięli :/



"Przechodniu westchnij za duszę szlachetnej Anny 
ubóstwianej nad życie
ukochanej córce
pogrążeni w żalu..."
Smutne.


Wraz z zagłębianiem się w głąb cmentarza drzew jest coraz więcej, a nagrobki już nie są tak chaotycznie rozmieszczone, chociaż mimo wszystko zastanawiałam się gdzie patrzeć :P


 

 

 
 Tak, ten grób jest otwarty, a w środku nie ma żadnych szczątek.
Sądzę, że w takim stanie pozostawili go złodzieje, szukający żydowskich kosztowności.


Nawet Spectra załapała się na kilka zdjęć :P





Kurczę, chyba nie potrafię oddać klimatu tego miejsca.
Szczerze? Myślałam, że będzie tam trochę "straszniej". 
Ale to chyba niemożliwe, skoro nieopodal biegnie ścieżka rowerowa.
Kręci się sporo ludzi... W pewnym momencie jakiś gościu zaczął za mną chodzić i gapić się jak robię zdjęcia O.o
Miałam całkowicie inną wizję zdjęć Spectry, ale nie miałam za bardzo czasu, bo co wyjęłam lalkę, to zaraz jakiś człowiek się przyplątał, a jak siedziała schowana to nikogo nie było -.-
W każdym bądź razie mam zamiar wybrać się tam jeszcze co najmniej raz, ale jak już będzie więcej zieleni. 
Samotny spacer po takim miejscu jest niezwykle uspokajający... ^^
Właśnie, samotny. Mam takich znajomych, że każdy kogo spytałam czy pojedzie ze mną na cmentarz mówił
"Po cholere na cmentarz? Nie wymyślaj..." 
Więc pojechałam sobie sama i bardzo się z tego cieszę :D


sobota, 20 kwietnia 2013

Co Operetta robi w sobotni wieczór?


Podczas gdy reszta lalkowiska poszła... gdzieś, Operetta samotnie, w ciszy i spokoju, czyta sobie książkę.


Operetta jest mistrzynią - czyta gładką książkę! ^^
Hahahaha, Boże, nie wierzę.





W tym poście Operetta bardzo przypomina mnie.
Naprawdę wolę zostać w domu i zagłębić się w jakieś opowiadanie, bądź zbiór poezji (tak, mam prawie siedemnaście lat i lubię, a nawet kocham poezję...) niż iść na supermegawyjebanywkosmos melanż, gdzie połowa towarzystwa w dwie godziny potrafi się schlać jak świnia. Smutne, że teraz większa część młodzieży nie potrafi się dobrze bawić bez alkoholu...
A ja w dzisiejszy wieczór relaksuję się, słuchając Portishead.
Ach, kocham ich, mimo, że tworzą dość dziwną dla wielu osób muzykę, ale dla mnie strasznie oryginalną i wspaniałą.

Moja wena twórcza chyba pojechała sobie na wakacje.
Nie mam kompletnie pomysłów, zdjęcia ani trochę mi się nie podobają, wręcz bym powiedziała, że są        F-A-T-A-L-N-E. Jak chce coś narysować to siedzę pół godziny, tylko wlepiając wzrok w pustą kartkę i trzymając ołówek w dłoni, a następnie rezygnuję z dalszej pracy -.- 
Dodatkowo dobija mnie fakt, że dołączyłam do szkolnego "chóru", za namową koleżanek i będę musiała śpiewać piosenki Adele na dniu otwartym przed rodzicami przyszłych pierwszaków.... 
Ale jest fajnie! Przynajmniej będę zwalniana z lekcji na próby, trwające przeważnie przez wszystkie lekcje,  
a i tak nic na nich nie robimy ^^



piątek, 5 kwietnia 2013

Fail.


Bez zbędnego gadania...
Coś mi się ten chłopak rozpuścił ostatnio...
Ale sami zobaczcie.


Jackson- No dobra... Co to ma być?!
Ja- Spodnie.


Jksn- Spodnie...


 

Jksn- To mają być spodnie?!
J- Coś ci nie pasuje? Zero wdzięczności...


Jksn- Jestem bardzo wdzięczny... Ale...


Jksn- ... czuję się, jakby ktoś zapakował próżniowo moje lewe (prawe na zdjęciu) udo!
J- Oj no, może wyszły trochę za ciasne, ale bez przesady...


Jksn- Lepiej daj sobie spokój z szyciem męskich spodni... Nie wychodzi ci to.
J- O, no co ty nie powiesz... -.-


J- A miałam zamiar uszyć ci jeszcze jedne, czarne... Z łańcuchem... Ale skoro nie chcesz...


Jksn- Z łańcuchem powiadasz?



No.
To tak się kończy szycie spodni.
Nie dość, że jedna nogawka jest bardziej ciasna od drugiej to jeszcze takie brzydkie szwyyyyy...
Trudno :P
Legenda głosi, że w tym... pojemniku (organizerze? nie wiem jak to nazwać), na którym stoi Jackson był kiedyś porządek...